Kattegat

Po dwóch dobach lewym halsem ciężko jest się nagle przestawić na prawy. Pamięć mięśniowa płata figle – ciało protestuje, potyka się i obija na przechyle w drugą stronę. Koja uwiera – nie idzie się w niej wygodnie zaprzeć do spania.
W miarę sprzyjająca prognoza wciąż pcha nas do przodu. Mijamy miejsca już odwiedzone i trochę z tęskontą spoglądamy w ich kierunku. Cała Øresund pełna jest kolorowych wspomnień.
Już niedługo planujemy zwolnić. Na razie cieszy nas to, że gnamy przez nieznaną wodę Kattegatu.
Od Morza dostałam dziś piękny wschód słońca na swojej wachcie i statki przechodzące za rufą.

Z radosnych wydarzeń: Najstarsze dziecię zdobyło odznakę ortodonty i samo wsunęło sobie drucik w zamek. Dzięki temu mogliśmy ominąć Malmö i zaoszczędzić sporo koron 😉
Czas zmarnujemy na spacery, a kasę wydamy na lody!