Oxelösunds Marina

Dzisiejszy dzień i pływanie zaczęliśmy z przytupem. Od wizyty szwedzkiej Coast Guard na pokładzie. Zajrzeli tu i tam, obejrzeli paszporty, chwilę pogadali… Szczególnie interesowali się tym, czy dzieci lubią żeglować. 🤔 Ale Tymek mówi, ze nie ma nic wspólnego z wizytą. Ja nie wiem, jak wpadam do kogoś w gości bez zapowiedzi, to przynajmniej ciasteczka przynoszę..😆.
Reszta żeglugi minęła bez sensacji.
Dziś jesteśmy w Oxelösund. To mało romantyczne miejsce, no ale wiecie… chlebek się kończy. Przy wpływaniu do Oxelösund z wody widać tylko hutę żelaza. Marina jest za to bardzo przestronna i sympatyczna. Jest też dobrze zaopatrzony sklep, w którym znajduje się wielki regał z polskimi artykułami spożywczymi. Jest nawet paprykarz!
W Oxelösund jest też zamek (6,5km z buta w jedną stronę) i bunkry (3,5km jak wyżej). Wybór pada na bunkry ze względów oczywistych. Po 7km i ataku szwedzkich komarów odpoczywamy na jachcie. Chyba w końcu czujemy urlop. Co piszącą te słowa wnosi po zdjęciu Jaśki, która ma dwie różne skarpetki, bo tylko takie znalazła… 😜
img 1

img 2

img 3

img 4

img 5

img 6

img 7

img 8

img 9