Bergen

Bergen wita nas nieco chłodniej niż pozostałe miejsca. Wciąż mu natomiast daleko do zimnej i deszczowej Norwegii. Przyjmujemy to z wyraźną ulgą – miło jest, gdy temperatura spada do 27°, a słońce nie praży boleśnie. Choć nadal ciężko uwierzyć, że średnio statystycznie pada tu od 231 do 240 dni w roku. Na początek oczywiście wybieramy się na wzgórze Fløyen o wysokości 399 m n.p.m z bardzo ładnym widokiem na całe miasto. To podobno obowiązkowy punkt wizyty w tym mieście. Aby dostać się na szczyt wystarczy skorzystać z kolejki Fløibanen, która działa od 1918 roku. Trasa ma długość zaledwie 847 metrów, a wjazd trwa kilka minut. Wagoniki jeżdżą dwa, czwrwony i niebieski, w ruchu wahadłowym. Widok rzeczywiście jest spektakularny. A w gratisie głaskanie kóz kaszmirskich. Można zatracić się w miekkości!Dzielnica Bryggen to wizytówka Norwegii. Pierwsze informacje o jego budowie pochodzą z 1070 roku. Niemieccy kupcy zaczęli dzierżawić folwarki w Bryggen około 1300 roku, jeszcze przed powstaniem urzędu hanzeatyckiego. Społeczność hanzeatycka w Bryggen była zamkniętą męską społecznością, która początkowo składała się wyłącznie z mężczyzn niemieckiego pochodzenia. Kobietom nie wolno było wchodzić do Bryggen, a pracownicom nie wolno było zawierać małżeństw. Przyczyniło się to, zwłaszcza w XV wieku, do rozkwitu karczm i prostytucji wzdłuż ulicy poza samym Bryggen.Jak to w portowych miastach bywa, czasem ogień siał zniszczenie. Największy pożar miał miejsce w 1702 roku. Prawie wszystkie budynki zostały doszczętnie spalone. Drewniane zabudowania, jakie możemy aktualnie odkrywać w Bryggen zostały wybudowane właśnie w 1702 roku, po wielkim pożarze. W 1927 roku wszystkie domy w Bryggen zostały objęte ochroną konserwatora zabytków. Mimo tego, przez krótki moment, były zagrożone wyburzeniem… 20 kwietnia 1944 roku holenderski statek amunicyjny „Voorbode” z 120 tonami amunicji zapalił się i zdetonował przy nabrzeżu. Zginęło co najmniej 158 osób, a około 4800 wymagało pomocy medycznej. Części statku odnaleziono nawet 3,4km od miejsca eksplozji… Eksplozja uniosła również Bryggen i spowodowała jego opadnięcie na ziemię. Konstrukcja domów była poważnie naruszona. Profesor Hermann Phleps z Politechniki Gdańskiej przeprowadził dokładną inspekcję zniszczonych budynków i doszedł do wniosku , że „dzielnicę niemiecką” można uratować. Konieczne było użycie podnośników, aby przywrócić domom mniej więcej prosty kąt. Dociekliwi zwiedzający odnajdą fragmentu stalowych konstrukcji wzmacniających budynki.Bergen Maritime Museum nie jest za duże, a jego ekspozycję mozna zdecydowanie podzielić na dwie części – o wikingach i współczesną. My oczywiście skupiliśmy się na tej pierwszej. Ale trzeba przyznać, że kolekcja modeli statków jest w muzeum imponująca. Leprosy Museum St. Jørgen’s Hospital to miejsce, które polecam odwiedzić bez dzieci. Norwegia, a w szczególności Bergen zmagało się z trądem przez bardzo długi okres. Na 1000 mieszkańców chorowało średnio 25. W Bergen w klasztorze Św. Jerzego przez ponad 500 lat funkcjonował szpital dla trędowatych. Budynki udostępnione do zwiedzania pochodzą z XVIII wieku – szpital wielokrotnie był niszczony przez pożary. Muzeum opowiada zarówno o wiedzy medycznej, jak i o relacjach społecznych. W Norwegii trędowatych traktowano ze współczuciem. Do szpitalnego kościoła przychodzili ludzie z miasta i zasiadali na ławkach wraz z chorymi. Nie wiedząc, że trąd jest chorobą zakaźną rozprzestrzeniali ją dalej. Prątka trądu w 1873 roku w Bergen odkrył norweski lekarz Gerhard Hansen (trąd go nie dopadł, cierpiał na syfilis). Mimo tego w Norwegii choroba przetrwała aż do XX wieku. Ostatni pacjent zmarł w Bergen na trąd w 1946 roku.P.S. Do naszej załogi dołączyła Ada!