Dziś było jak z Harrego Pottera. Trzeba płynąć cały czas na skałę. Cały czas prosto i się nie bać. Wtedy nagle otwiera się wejście do Ytre Kalvekilen. Wiecie, taka ukryta zatoczka – niczym peron 9 i 3/4. Najpierw przechodzimy przez kanał między wysokimi skalnymi klifami. Jest dość wąsko, ale wystarczająco głęboko. A na końcu kanału jest zatoka. I nie ma nikogo. W końcu to nie jest miejsce dla zwykłych mugoli!Z resztą, popatrzcie sami. P.S. Na ostatnim zdjęciu Szysza w roli naszego drona 😉 Znajdźcie go!












