O 0430 budzi mnie świergot jaskółek spod desek nabrzeża. Chwilę leżę i delektuję się porankiem. W powietrzu wisi mgła. Ciężka od kropel. Osiada na pokładzie, ubraniach, okularach, włosach, brodzie Szyszy. Otula nas szczelnie przed światem.
Oddajemy cumy. Suniemy przez gładką, oleistą wodę jak w bańce…

