Kristianopel Hamn

No to już dzień dobry całkiem.
Po 31,5 godzinie (razem z przerwą na chlebek w Helu) jesteśmy na miejscu. Na północ pędziliśmy prawie cały czas powyżej 5 węzłów. A jak było z górki to i 7,7 się zdarzyło.
O zachodzie słońca na horyzoncie pojawiło się szwedzkie wybrzeże i wtedy zgodnie z prognozą wiatr umarł. Ostatnie mile pokonywaliśmy niestety na silniku. W Krystianopel zacumowaliśmy w pierwszych 30 minutach niedzieli 🙂
Kristianopel jest urocze. Są nawet bunkry i to nie byle jakie. Zaczął je budować w 1603 roku król duński Christian IV. Teraz mieścina mieści się w granicach starych fortyfikacji. Jest nawet bardzo sympatyczne pole campingowe otoczone starym murem, za którym jest kąpielisko.
Spacer nie zajmuje nam wiele czasu. Oglądamy małe kolorowe domki i magiczne ogródki.
Płyniemy dalej!
P.S. Mieliśmy też przygodę z genakerem, ale to morskie opowieści dla ludzi o stalowych nerwach. Zdjęć z tego wydarzenia nie ma. Nie było jak robić.
img 1

img 2

img 3

img 4

img 5

img 6

img 7